Na sali było ok 50 osób, ale to co przykuło od razu moją uwagę działo się dwa metry od miejsca w którym stałam, przy bufecie. Zobaczyłam burze czerwonych włosów, był odwrócony do mnie plecami, ale stop. Czy mnie oczy nie mylą? Czy ja właśnie widzę Kastiela całującego się z... Amber?
Su: Kastiel? - powiedziałam głośno, usłyszało mnie kilka osób stojących najbliżej, w tym on.
Odwrócił się w moją stronę, wyglądał na... zdezorientowanego?
Kas: Su? - odczytałam z ruchu jego warg.
Do oczu zaczęły nabiegać mi łzy, jedna samotnie spłynęła mi po policzku, reszte powstrzymałam, czułam jakbym zaraz miała się rozpaść. Kastiel odwrócił się w stronę Amber, później zwrócił się do mnie się, czy nie.. mnie już tam nie było. Wybiegłam z sali byłam roztrzęsiona, wściekła, w rozsypce, przywaliłam w ścianę pozwoliłam łzą lecieć. Odepchnęłam się rękami od ściany i wpadłam na Rozalie.
Roz: Su! - krzyknęła radośnie, a gdy się od niej odbiłam spojrzała mi w twarz. - Su?! - zmieniła wyraz twarzy i ton na zatroskany. - Co się stało?
Su: Rozalio, słuchaj. Obiecam, że Ci powiem, tylko nie teraz okej? - skinęła głową, z powagą. - A jak zobaczysz Kastiela, błagam nie mów mu gdzie poszłam.
I pobiegłam w stronę ulicy...
............................................. Kastiel ...........................................
Sucrette poszła ochłonąć, a ja dorwałem się do jakiś babeczek, były całkiem niezłe, po wsunięciu pięciu popiłem pończem i się skrzywiłem jeszcze słodszego nie dało się zrobić?! Otrząsnąłem się i postanowiłem dołączyć do ukochanej. Zrobiłem krok w stronę wyjścia, gdy poczułem na ramieniu czyjąś rękę, gwałtownie się odwróciłem i zobaczyłem Su, a właściwie jej maskę, szybka jest. Nie dając mi się odezwać przyciągnęła mnie do Siebie, no jak jej się oprzeć? Zamknąłem oczy zaczęliśmy się całować, ale czułem się jakoś dziwnie.
- Kastiel? - usłyszałem za Sobą znajomy głos, JEJ głos.
Oderwałem się od '' Su '' i odwróciłem się by zobaczyć dwa metry od Siebie... Su. Co jest kurwa?
Kas: Su? - Odwróciłem się w kierunku dziewczyny z którą przed chwilą się lizałem i zobaczyłem tą szpetną mordę, uśmiechała się od ucha do ucha.
Kas: Czy... Czy Ciebie do reszty pojebało?!
Amb: No nie mów,że Ci się nie podobało. - miałem ochotę jej przywalić...
Kas: Ty żałosna kretynko.
Uśmiechała się kpiąco, po czym zrobiła smutną minkę wyginając wargi w podkówkę.
Amb: Ups, chyba dziewczyna Ci uciekła.
Odwróciłem się, Sucrette już tam nie było.
Kas: Ty głupio dziwko. - rzuciłem w stronę tej blond ścierwy i ruszyłem w stronę wyjścia.
Przed drzwiami drogę zagrodził mi ten nolife, spojrzał na mnie z kamienną twarzą.
Arm: Co Ty Sobie wyobrażasz co? Co Ty Sobie pogrywasz z Su? Jesteś zwykłym dupkiem.
Nie wiem dlaczego pozwoliłem mu mówić.
Kas: Daj mi przejść. - o dziwo głos miałem spokojny.
Arm: Raczej nie będzie chciała Cię teraz widzieć.
Kas: Trudno. - odepchnąłem go na bok i wyszedłem na dziedziniec.
Zobaczyłem Rozalię.
Kas: HEJ! Widziałaś...
Roz: Su? Tak. - patrzyła na mnie ze wstrętem. - Coś jej zrobił?!
Kas: Nic! - prychnęła. - To gdzie ona jest?!
Roz: W łazience.
Wbiegłem do szkoły, nie wiem jakim cudem Rozalia wyprzedziła mnie i rozpiętością rąk zasłoniła mi drzwi do kibla dziewczyn.
Roz: Chyba nie myślałeś, że dam Ci wejść do damskiej toalety.
Kas: Daj mi tak wejść! - ryknąłem! - Muszę jej się wytłumaczyć!
Roz: Z czego? - spytała oschle, nie odpowiedziałem. - no mów!
Kas: Widziała.. jak całuje się z Amber. - na twarzy siwej ( xD ) malowało się zszokowane, w oczach miała wstręt, a zaraz potem kpinę.
Roz: I dziwisz się, że nie chcę Cię widzieć?
Kas: Dam mi przejść, do cholery! To wszystko jej wytłumaczę.
Ta dziewczyna po raz pierwszy baaaardzooo mnie irytowała.
Roz: A co tu niby jest do tłumaczenia!?
Wychyliłem się za ramię Rozalii.
Kas: SUCRETTE?! Słyszysz mnie?! Proszę wyjdź! Musimy pogadać!
Siwa mnie odepchnęła.
Roz: Nie usłyszy. - rzuciła oschle.
Kas: Namów ją żeby wyszła. - właściwie to ją błagałem.
Roz: Po co?
Kas: No żeby jej wytłumaczyć!
Doprowadzała mnie do granic irytacji.
Roz: A co tu jest niby do wyjaśniania?
Kurwa, powtarzasz się...
Kas: Myślałem, że to ja całuje.
Spojrzała na mnie z kpiną i znów prychnęła.
Kas: No sama pomyśl! Mają takie same sukienki. włosy w tym samym kolorze, było tłoczno, a ona miała jej maskę. - potem zrobiłem zamyśloną minę. - zostawiła ją zanim wyszła się przewietrzyć... - powiedziałem jakby sam do Siebie ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Rozalia wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
Kas: No uwierz mi! Rozalia... - nabrałem powietrza i dodałem przez zaciśniete zęby. - Ja ją kocham.
Spojrzała na mnie smutno i powiedziała półgłosem.
Roz: Kastiel... - posłałem jej pytające spojrzenie. - jej tu nie ma.
..................................................Sucrette...................................................
Biegłam, nie płakałam, gdybym warzyła z 30 kilo więcej wywołałabym trzęsienie ziemi, waląc nogami w ziemie, chciałam się chyba wyładować. Szłam w niewiadomym kierunku, w pewnym momencie stanęłam podskoczyłam i krzyknęłam.
Su: AAAAAAAAAAAAAAA! - to był bardziej pisk, poczułam, że mi ulżyło.
Zaczęłam myśleć... Jak to możliwe? Z Amber? Przecież on jej nie znosi! I mówił, że mnie kocha... Łzy napłynęły mi do oczu. A więc może to była zwykła gierka... Wiedziałam, że był swojego rodzaju playboyem, ponoć do czasu, aż my... YH. To co ułożyło mi się w głowie wymagało naprawde szatańskiego umysłu. Wiec... Jeśli on obmyślił to razem z Amber? Ona mnie nienawidziła, on się w niej zakochał i uknuli, że Kastiel mnie w Sobie rozkocha, przeleci i w okropny sposób zostawi. Sama nie mogłam w to uwierzyć, ale jeśli tak było plan w stu procentach wypalił. Zastanawiałam się co on teraz robi, powinnam go nienawidzić, a jednak tam bardzo go kocham.
Nie wiem kiedy zalałam się łzami, myśląc szłam dalej w końcu przystanęłam by rozejrzeć się gdzie jestem. Znajdowałam się w jakieś mało przyjemnej dzielnicy, obskurne bloki ,syf... By ochłonąć podeszłam do stojącej niedaleko czarnej furgonetki uparłam się o nią i wzięłam głęboki wdech, a tym momencie torebka mi upadła, wypadł z niej portfel, ukucnęłam by schować go z powrotem i narzuciłam torebke z powrotem na ramie, gdy się wyprostowałam poczułam, że ktoś za mną stoi, nie zdążyłam się odwrócić pan '' ktoś '' złapał mnie od tyłu, wyrywałam się, ale to nic nie dawało, krzyk też nie wchodził w gre, bo miałam zatkane usta. Mężczyzna ( bo na 100% był to mężczyzna ) szepnął mi do ucha.
- teraz zabiorę rękę, a Ty ani mru mru bo zginiesz. - zabrał rękę, zgodnie z instrukcją byłam cicho, sparaliżował mnie strach , nie mówił tego na żarty, po chwili przyłożył mi zwilżony wacik , lub chusteczkę do nosa.
- przynajmniej szybciej niż jest to zaplanowane.
Zaśmiał się, a ja straciłam przytomność.
Krótko trochę, ale jak... Podoba się?
Chcesz ją zabić ?!!! Urwę ci nogi zobaczysz! Rąk nie, bo piszesz, a głowy też nie, ponieważ nie wymyślisz następnej części.
OdpowiedzUsuńAle blać z tej Amber.
hahaha, co Ty na to, że ją zabije i będzie zemsta na Marceli? :D Albo Kastiel popełni samobójstwo jak jej nie znajdą? mwahahaha !
OdpowiedzUsuńTo ja zabije Ann na spacerze z Dajanem
UsuńChcesz tego?
nie :(
Usuńi chyba dzisiaj wstawie nawet cześć, bo przez te piec dni nic nie pisałam i nie wiem, czy jutro będę pisać bo będę mieć urodzinki. :>
OdpowiedzUsuńWTF?! Ty naprawdę chcesz być kaleką??? Mam nadzieję, że następny rozdział wyjdzie w miarę szybko.
OdpowiedzUsuńP.S. Sorki że nie skomentowałam poprzedniej części, ale czytałam ją na telefonie i nie chciało mi się na nim pisać.
Jestem idiotką D: Czytałam 37 rozdział i coś mi tu nie grało, nie zauważyłam tego..........;w;
OdpowiedzUsuńZajebiste, <3
haha :D dziękuje. :>
UsuńSuper, super, super *-*
OdpowiedzUsuńA właśnie... mogłabym dostawać od ciebie powiadomienia o kolejnych częściach? Prooosze ;]