wtorek, 8 października 2013

Rozdział XXXVIII - pudła i katrony.

Cola? - Jest. Chipsy? - Są. Muzyka? - Chwileczkę... Jest! , nooo to można pisać. :D 
KOMENTARZE! :D 
______________________________________________________________

Płacz - ucieczka od wszystkiego. Słone kropelki wyciekające z Twoich oczu na znak bezsilności, tak... Ale co innego mi pozostało?
Płacząc myślałam o rodzicach, będących w Amsterdamie, zapewne nie wiedzących, że mnie nie ma. O Michelu.. czy on już wie, że nigdy nie wrócę? Która mogła być godzina? Jaki dzień? Myślałam też o przyjaciołach... Armin, Alexy, Irys, Violetta, Kentin, Lysander, Nataniel, Rozalia, Kim... Kastiel.
Siedze tu z myślą, że już nigdy nie zobaczę bliskich mi osób, czy choćby słońca... Nie odetchnę świeżym powietrzem. Taak, zostało mi jeszcze 5 dni. 5 dni i koniec, po wszystkim. 
W końcu zabrakło mi łez, siedziałam wpatrzona w drzwi przez które po minucie wszedł Fabian ze szklanką wody, podszedł i wyjął mi chusteczkę. 
Fab: Masz, napij się. - przyłożył mi naczynie do ust i przechylił, uświadomiłam Sobie, jak bardzo chcę mi się pić, po kilku sekundach szklanka była pusta, ale wciąż czułam się lekko spragniona. - Przepraszam za ten policzek, mam nadzieje, że nie boli Cię za bardzo. - westchnął. - Jak przyjdą udawaj, że śpisz, zaufaj mi. - patrzył mi w oczy, ale nie dałam rady nic z Siebie wykrztusić, wciąż miałam do niego żal, jednak już nie tak wielki. Wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował, z powrotem włożył mi do ust chusteczkę i wyszedł. Siedziałam oparta o skrzynie może pół godziny i usłyszałam trzask drzwi, osunęłam się niezdarnie na podłogę i zamknęłam oczy. 
- Fabian? - rozległ się głos łysego.
Fab: Jestem. 
- Gdzie nasza piękność? 
Fab: Śpi. Macie nową?
- Nie. - odezwał się rudy. - Dochodzi północ, wszystkie są w swoich łóżeczkach. 
Wszyscy zaśmiali się, jakby usłyszeli najlepsze kawał świata. 
- Grzeczna była? - spytał wuj Fabiana, gdy się uspokoili.
Fab: Szarpała się trochę, jak rzuciła się do drzwi złapałem ją za sukienkę i proszę. - zapewne pokazał mu kawałek mojej sukni. No i za karę dałem jej w twarz. 
- I dobrze, ostatnia prawie Ci uciekła. 
- Pewnie bał się dostać kare jak wtedy. - zaśmiał się blondyn, w jego ślad poszli łysy i rudy. 
Rozumiałam już dlaczego mnie tak potraktował, jednak nie potrafiłam do końca pozbyć się urazy. 
Usłyszałam głośne ziewnięcie. 
- Nie chce mi się jej budzić. Jutro rano jedziemy zobaczyć, czy psy jej szukają. - wszyscy przytaknęli. - Fabian. Połóż się obok niej. My idziemy do łóżek. 
- Nie rób takiej miny młody! - krzyknął rudy. - Może spłynie na Ciebie trochę czerwonego deszczu! 
I znów śmiech. 
Wszyscy się rozeszli, do pomieszczenia w którym siedziałam ja wszedł Fabian i zgasił światło, miał koc. Nakrył nas nim, potem w ciemności znalazł moją dłoń, ścisnął ją pocieszająco i nie puścił. Czułam, jak złość na niego znika. Poczułam wsparcie, otuchę. 
Niewiele czasu minęło jak zasnęłam. 
Śniłam o wszystkim. O przyjaciołach, rodzinie, o chwilach z Kastielem... Zwykle pewnie byłabym zachwycona takim snem, ale teraz nie. Chociaż może? Wolałam się nie budzić, albo żeby poprzedni dzień okazał się snem. 
Niestety... Obudziłam się, bo zrobiło mi się chłodno, otworzyłam oczy, po policzku spływała mi łza. Mój talent do płakania przez sen. Do pomieszczenia właśnie wszedł Fabian, kucnął obok mnie i zaczął rozwiązywał więzy. 
Fab: Musiałem Cię odkryć, bo by im się to nie spodobało. Jak się czujesz? 
Serio? 
Fab: O sorry! - wyjął mi chusteczkę z buzi. 
Su: Świetnie. Żyje ze świadomością, że za 5 dni umrę. - ciągle o tym myślałam, ale nie potrafił się z tym pogodzić, wzdrygnęłam się wymawiając to głośno. 
Nie odpowiedział, rozwiązał mi nogi i podał rękę by pomóc mi wstać, doprowadził mnie do drzwi pokoiku. Czyżby zmienił zdanie? Wyszliśmy i zobaczyłam trójkę bordowych drzwi. Otworzył te na przeciwko i zobaczyłam malutką łazienkę. Posłałam mu pytające spojrzenie. 
Fab: Umyj się. Tylko się streszczaj. No i załatw potrzeby fizjologiczne, zwykle każą robic pod Siebie, no i nie mam mowy o myciu. 
Su: Myślą, że mam okres, na bank pozwolą mi chodzić do toalety. - rzuciłam wchodząc do łazienki zamknęłam drzwi, nie było tam lustra, tylko mała wanna rozebrałam się i wzięłam najszybszy prysznic w życiu, czułam się lepiej, gdy skończyłam robić co do mnie nalezało, ubrałam się i wyszłam, przed drzwiami stał Fabian z dwoma kanapkami i szklanką wody. Oczy mi rozbłysły, rzuciłam się na jedzenie jak zwierzę, Fabian delikatnie nakierował mnie do pokoju w którym spaliśmy, szybko zjadłam i wypiłam, chłopak usiadł obok mnie. 
Fab: Dzisiaj dostaniesz jeszcze jedną. Powiem im, że ja to jadłem na śniadanie, bo coś potem dostanę, oni dadzą Ci tylko tyle żebyś przetrwała. - spojrzałam na niego z podzięką. - I mam coś jeszcze nietypowego do powiedzenia. - spuścił głowę. - Jak.. Jak będą się nad Tobą znęcać. - spojrzał na mnie niepewnie. - Bo będą, myślą, ze masz okres, ale na bank będą się znęcać. I myślę, że grałabyś nieporuszoną. Nie rób tak. Wyrywaj się, walcz. To ich kręci. A jak przyjmiesz to spokojnie... To możesz im się znudzić... 
Su: Okej... - uśmiechnął się do mnie blado. A mi chodziło po głowię jedno pytanie... - Fabian?
Fab: Tak? - musiał poczuć się dziwnie, bo nazwałam go po imieniu, ale chyba sprawiło mu to przyjemność. 
Su: Co się dzieje z tymi dziewczynami? No wiesz... Jak już je zabijecie. - starałam się brzmieć spokojnie, ale głos mi drżał.
Nie odpowiedział od razu, patrzył w ścianę, po tym zmarszczył i się i rzekł.
Fab: Wywożą je do jakiegoś lasu i zakopują. - brzmi banalnie, pomyślałam, ale nie odważyłam się powiedzieć tego na głos. 
Su: Która godzina? 
Fab: 10.30
Su: Dzięki. 
Rozmawialiśmy 15 minut, o mnie. O moim życiu trochę o jego, prawie zapomniałam, że jestem więźniem. Potem Fabian mnie związał i wyniósł talerz i szklankę. Niedługo potem wrócili moi oprawcy.  Weszli do jakiegoś pomieszczenia i ich nie słyszałam. 5 minut potem weszli do mnie, uśmiechali się szyderczo, rozwiązali moje więzy i rudy pchnął mnie o ścianę, muszę przyznać, że nieźle przywaliłam w nią głową. 
- No malutka, szukają Cię. - uderzył mnie w brzuch, a ja zawyłam z bólu i padłam na kolana. - Musieli poinformować niedawno o Twoim zaginięciu bo wszędzie roi się od psów. WSTAWAJ! - ryknął i szarpnął mnie za włosy, zabrałam mu rękę i rzuciłam się w  stronę wyjścia, wtedy złapał mnie łysy, zaczęłam się głupio szarpać, ten pchnął mnie do blondyna, wszyscy zanosili się śmiechem, ten złapał mnie za pierś i próbował pocałować, wzdrygnęłam się obrzydzenia i odchyliłam głowę, ten spojrzał na mnie na wpół z agresją, na wpół z zadowoleniem, wymierzył mi policzek, rudy podszedł i kopnął mnie w brzuch, wpadłam na ścianę, zrywałam się by uciec, ale podszedł łysy z uśmieszkiem, taki jak miała i pozostała dwójka, złapał mnie za szyje i zaczął dusić. 

Nicość... 

Otworzyłam oczy, przed Sobą zobaczyłam zatroskaną twarz Fabiana.
Fab: Sucrette. - szepnął i wział mnie w objęcia. - Byli dość ostrzy jak na pierwszy raz.
Byłam cała obolała, zaczęłam płakać i przytuliłam się do chłopaka, bo nie pofatygowali się żeby z powrotem mnie związać. 
Su: Ja już nie chcę! Nie wytrzymam! 
Fab: Ciii... - pogładził mnie po głowie. 
Su: Gdzie.. gdzie o-oni są? 
Fab: Poszli po jedzenie. Już wieczór. 
Wow. Drzwi się otworzyły, oderwałam się od Fabiana i pisnęłam z przerażenia, nie chciałam powtórki z rozrywki. 
Trzy postacie pojawiły się w drzwiach. 
- Dzień dobry śpiąca królewno! - zawołał radośnie rudy, spojrzałam na niego z odrazą, podszedł blondyn i splunął mi w twarz na przywitanie. 
- Dziś jeść nie dostaniesz. - usmiechnął się do mnie łysy. 
- Ooooo, jak mi przykro. - dodał z jeszcze większym wyszczerzem rudy. 
- Młody, zrób nam jeść, a my się jeszcze pobawimy z księżniczką. 
O nie! Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam ryczeć i błagać o litość, nie poskutkowało, dostałam w twarz, jednak oni wyglądali na zadowolonych. Siła uderzenia była tak silna że się zachwiałam i upadłam na ziemie. 
- Modra w kubeł głupia dziwko. - wydarł się łysy. - Masz szczęście, bo nie mam siły już, jemy i w kimę 21 dochodzi. Jutro piątek może znajdziemy jakieś zastępstwo za te 4 dni. - uśmiechnął się szyderczo. 
Przez kolejne 4 dni, tylko 3 razy zostałam z Fabianem sam na sam, mogłam się odizolować od cierpień, umyć i coś zjeść, normalnie porozmawiać, wiedziałam, że mu się podobam, zawsze gdy się do niego bardziej zbliżałam choćby po to by oprzeć się o jego tors w którym szukałam pocieszenia, bądź jakiejś bezpiecznej sfery on delikatnie się wzdrygał, zawsze się uśmiechał, gdy zostawaliśmy sami, jednak to nic nie dało. Raz Deryl ( łysy ), Stive(rudy) i Shine(blondyn) zauważyli, że jestem przykryta na noc kocem, a Fabian oberwał i to ładnie, miał śliwe po okiem, która teraz nie była tak widoczna, krwawił z nosa i z wargi na dodatek rozcieli mu głowe, ale rana ładnie się goiła, powiedział, że musiałam mu ją zabrać gdy spał, niestety nie wyszło tak jak chciał, pierw oberwał on, a potem ja.

Nadszedł ten dzień, dzień egzekucji. Mój rzekomy okres dobiegł końca.
 Moi oprawcy wyszli po coś do jedzenia. Wcześniej kazali napisać mi na kartce dane rodziców i ich numer konta w banku, wszystko znałam, opornie, ale napisałam, w końcu byłam torturowana... Co dzień po dwa razy dla rozrywki się nade mną znęcali niestety z kontekstami erotycznymi, o dziwo jeśli wierzyć Fabianowi miałam tylko zaróżowiony polik i rozwaloną wargę. Wiedziałam, że reszta ciała na pewno wygląda dużo gorzej. Na jednej skrzyni cięgle leżała jedna kartka, a na ziemi długopis. Wstałam by rozprostować kości, Fabian podszedł zrobić coś do jedzenia. Oczywiście po uderzeniach zakręciło mi się w głowie i się zachwiałam. Na dodatek wpadłam na długopis który zadziałał jak skórka od banana wpadłam na stos pudeł i skrzynek. 
- SUCRETTE?! - dobiegł mnie z kuchni głos Fabiana. 
Su: Wszystko w porządku, potknęłam się. - Odpowiedziałam zaczarowanym głosem. Gdy wszystko leżało porozwalane ujrzałam małe drzwiczki tuż przy podłodze a ok 2 metry nad nimi okno. 

14 komentarzy:

  1. Czemu zakończyłaś w takiej chwili chce wiedzieć co jest dalej ;P
    Kiedy next bo się nie doczekam ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział świetny :). Ja też już proszę następną część:D ( chcę mój narkotyk :). Proszę proszę:)ślicznie proszę
      Sitzu M.

      Usuń
  2. W końcu wróciłam nadzieja. :D Dzięki Ci! Rozdział super. ;) Życzę weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega *u* Mogłabym to czytać cały czas, masz talent do pisania c:
    Czekam niecierpliwie na następną część ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. O rany rany!!! Błagam dodaj jak najszybciej bo nie wytrzymam :D Jesteś wspaniała :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super, super!!! Jejciu nie mogę już doczekać się kolejnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. O Boże... To jest po prostu boskie!!! ;D
    Twoje opowiadanie mogę czytać bez przerwy, jest po prostu genialne. Nie mogę się doczekać, co się wydarzy w następnej części... Życzę dużo, dużo, duuuuuużo weny. xD
    A i takie pytanie: czy 39 rozdział dodasz jeszcze w tym tygodniu? Proszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super:D. Czekam z niecierpliwością :). Sitzu M.

      Usuń
    2. To nie mogę się doczekać, żeby dowiedzieć się, czy Su ucieknie, i co się dalej wydarzy xD

      Usuń
  7. Boże, boże Bożenko cóż za emocje *.* szybko pisz nxt :D

    OdpowiedzUsuń