piątek, 4 października 2013

Rozdział XXXV. - Bal, part1.

Całowaliśmy się parę minut. Jego usta nigdy nie były tak ciepłe, tak delikatne, a zarazem łapczywe, zatraciłam się w tym pocałunku, nie było nic poza mną a nim.

Trwało to jakiś czas po czym Kastiel powoli odsunął się spojrzał mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął, jeszcze szybko cmoknęłam go w usta i też się uśmiechnęłam.
Kas: Chcesz iść na bal, czy kontynuujemy? - uśmiechnął się szelmowsko. 
Westchnęłam, ten to potrafi wszystko popsuć. Bez słowa ruszyłam na dół, wzięłam złotą torebeczke, w której schowałam maskę, portfel, telefon i chusteczki. Obróciłam się, Kastiel stał w drzwiach między kuchnią a pokojem. 
Su: Gotowy? 
Kas: Zawsze. - uśmiechnął się głupkowato. 
Wyszliśmy z domu, po 15 minutach byliśmy pod szkołą. Od razu dopadły nas Rozalia i Irys. 
Roz: Su! O mój boże! Wyglądasz prześlicznie! - sama miała na Sobie zwiewną miętową sukienkę, krótką z przodu u dłuższą z tyłu i beżowe szpilki.
Su: Dzięki! Wy też! - Irys ubrana była w opinającą u góry i rozłożystym dołem, siegała jej przed kolano, a była w kolorze wygaszonego fioletu, podobnie jak jej szpilki, zastanawiałam się, czy w tym stroju w końcu zdobędzie Armina, bo wyglądała pięknie, włosy miała spięte w koka i delikatny makijaż, za to zawsze piękna Rozalia zrobiła Sobie delikatne loki. 
Ir: Idziemy na sale pomóc w dekorowaniu. 
Su: O, może też pójdziemy?
Roz: Nie trzeba! I tak już kończymy! - Uśmiechnęła się chwyciła rudowłosą za rękę i ruszyły w stronę sali gimnastycznej. 
Kastiel przytulił mnie od tyłu i pocałował w szyje, przeszły mnie ciarki i się wzdrygnęłam, ten zaśmiał mi się do ucha. Drzwi główne szkoły otworzyły się, a na dziedzińcu pojawił się Nataniel w czarnym garniturze i niebieskim krawatem. Wyglądał uroczo, zobaczył nas, zmierzył mnie wzrokiem, zrobił się czerwony na twarzy i uciekł do szkoły. 
Su: A temu co jest? - spytałam zdezorientowana. 
Kas: Pewnie spuścił się w spodnie na Twój widok. 
Eee... Wyrwałam się z jego uścisku, by spojrzeć na niego z niedowierzaniem, a on się zaśmiał, mi też nie udało się pohamować śmiechu. 
Su: Może z nim pogadam...
Kas: Nawet nie próbuj. - przestrzegł mnie, a ja znów się uśmiechnęłam. - Ja poszukam Lysandra, idziesz ze mną? 
Su: Pójdę na sale.
Kas: Mam nadzieje, że na sale... - wywróciłam oczami i pocałowałam go w policzek, patrzyłam jak odchodzi, gdy zniknął za drzwiami frontowymi ruszyłam w stronę sali gimnastycznej. 
Gdy weszłam do środka, w prawym górnym rogu stał podest na którym znajdowało się stanowisko DJ'a, okna zasłonięte zostały firankami w bordowym kolorze które nadawały sali mroku, wyglądała tak... tajemniczo?, a na suficie było pełno złotych balonów. które jeszcze puszczały Irys i Rozalia na środku sali. Spojrzałam w prawo, zobaczyłam kilka stolików z jedzeniem i piciem, dziewczyny zobaczyły mnie i uśmiechnęły się. 
Su: Pięknie to wygląda. - przyznałam z uśmiechem. 
- Su? 
Spod stanowiska DJ'a wyłoniła się głowa. 
Su: NO NIE! - krzyknęłam uradowana. - BRYAN! 
Rzuciłam się chłopakowi w ramiona, też byłam wielki uśmiech na twarzy. 
Roz: Znacie się? 
Su: Był DJ'em na mojej imprezie! 
Ir: Mówiłam Ci, że już go gdzieś wcześniej widziałam! 
Roz: Siedź już cicho i zajmij się tymi balonami. 
Irys wywróciła do nas oczami i pokręciła głową z wysuniętym uśmiechem, po czym uśmiechnęła się. Zaśmiałam się i odwróciłam się w stronę Bryana, również miał uśmiech na twarzy i patrzył mi w oczy, zorientowałam się, że wciąż mnie przytula, więc odsunęłam się od DJ'a. 
Bry: Dziś też będziesz mi pomagać? - wskazał na Swoje stanowisko. 
Su: Popsułabym Sobie fryzurę. - na widok jego miny zaśmiałam się. - Nie jestem żadną damulką, po prostu... Oj no wiesz! - szturchnęłam go z uśmiechem w ramię. 
Bry: Wiem, wiem. - złapał mnie za rękę, a ja poczułam się niezręcznie, Bryan mnie obrócił. - Wyglądasz ślicznie.
Su: Dziękuje. - Zawstydzona spuściłam głowę, postanowiłam zmienić temat. - Nie mówiłeś, że grasz też na balach szkolnych. 
Bry: Bo nie gram, Mike mówił, że masz bal, wszedłem na stronę Twojej szkoły i wziąłem numer do dyrektorki, pomyślałem, że to dobra okazja, żeby Cię... - Nie dokończył, poszedł do mnie Kastiel przytulił od tyłu, złapałam go za rękę i wtuliłam w jego szyje, spojrzałam ukradkiem na Bryana nie wyglądał na zadowolonego. 
Su: I co z Lysandrem? 
Kas: Jak go szukałem, nagle zadzwonił, że właśnie idzie. 
Bryan poszedł do konsoli, Kastiel złapał mnie za rękę i wyprowadził z sali. 
Kas: Na 5 sekund nie można Cię zostawić samej! 
Su: Co? - zmarszczyłam czoło.
Kas: Nie ma mnie może dwie minuty, a Ty już jesteś w objęciach innego... 
Su: Widziałeś jak się...
Kas: CO?! 
Su: Co widziałeś?
Kas: Jak walnął z Tobą jakiś piruet i powiedział, ze ładnie wyglądasz... Przytulaliście się? - był zły i urażony.
Su: Przytuliłam go na przywitanie. 
Kas: Pff, poczekaj pójdę zaraz przytulić Amber na przywitanie i...
Su: OKEJ! Zrozumiałam! 
Złapałam Kastiela za opadającą rękę i spojrzałam mu w oczy. 
Su: Kocham Cię.
Zrobił jakiś grymas, po czym pocałował mnie delikatnie. Po chwili podeszła do nas Melania, w białej sukience z czarną kokardką i czarnych szpilkach. 
Mel: Hej widziałaś Nataniela? 
Su: Wcześniej. Pewnie jest gdzieś w szkole. 
Mel: Dzięki.
Odeszła.
Kas: Nie lubicie się?
Su: Co?
Kas: Nie pochwaliłyście się jakie to jesteście piękne. 
Uśmiechnęłam się.
Su: Jakby się tak zastanowić... Ja nic do niej nie mam, ale może mieć za złe, że podobałam się Natanielowi i nie chcę z nią być.
Kas: Podobałaś, albo podobasz. - wytknął mi.
Su: Daj już spokój!
Kas: A jak wytłumaczysz to co...
Su: Nie wiem. - przerwałam mu wiedząc,że ma na myśli jego czerwoną twarz, gdy nas zobaczył. 
Zobaczyliśmy Lysandra. 
Kas: Idę do niego. A Ty? 
Su: Zostanę. 
Kas: Żadnych chłopaków. - burknął.
Su: Żadnych nieznajomych. - poprawiłam i wytknęłam mu język, ten tylko westchnął i ruszył w stronę przyjaciela. Zaraz potem ze szkoły wyszli Armin i Alexy. 
Ax: O mój boże!- Rzucił się na mnie - Wyglądasz tysiąc razy lepiej, niż w sklepach!
Ar: No nieźle siostrzyczko. - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek, gdy tylko Alexy wypuścił mnie z objęć. 
Su: Z was też niezłe eleganciki. - Uśmiechnęłam się, Armin miał na Sobie czarny garnitur i fioletowy krawat, pomyślałam, że będzie pasował do Irys i znów się uśmiechnęłam, za to garnitur Alexyego był mocno bordowy, a krawat czarny, tak jak buty, po mimo odmienności, wyglądał świetnie. 
Ax: Kurczę, idę po Violettę, umówiliśmy się przecznice stąd. 
Su: Idziecie razem? - jak zwykle moje inteligentne pytania. 
Ax: Tak, jako przyjaciele. 
No co Ty? Pobiegł w stronę ulicy, zostałam sama z Arminem, zauważyłam, że Kastiel odwrócił się kontlorująco.
Su: Co z Irys?
Ar: Możesz przestać na mnie naciskać  Susieczko? 
Su: Przepraszam, ale... - Westchnęłam. - No dobra. Ale... Oj no powiedz siostrze! Przemyślałeś? 
Ar: Nie czuje do niej tego. Prawie na bank. - poczułam zawód. 
Su: Ślicznie dzisiaj wygląda.
Ar: Ciebie chyba nikt nie przebije. - uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech. 
Wtedy w bramie zobaczyłam. Lustro? Szła w naszą stronę blondynka w identycznej sukience jak moja, ale miała loki. Armin i ja staliśmy ramię w ramie zszokowanymi minami. Po chwili Kastiel i Lysander odwrócili się w naszą stronę, nasza czwórka  miała identyczną mine. A więc wiadomo o co chodziło Natanielowi. Amber sunęła w moją stronę. 
Amb: Ty... Głupia... Szmato! - zamierzyła się na mnie, ale Armin ją odsunął, po chwili dołączył do nas Kastiel, stanął  u mego boku i objął mnie ramieniem. 
Su: No nie wierzę... 
Amb: Specjalnie to zrobiłaś?!
Su: Co? Czy... CO!? Masz w ogóle coś w tej głowie?! Jak mogłabym chcieć... - prychnęłam zrezygnowana, brakło mi słów.
Poszłam na sale gimnastyczną, byłam wściekła, cały mój nastrój prysnął. Kastiel wszedł za mną i złapał mnie za rękę. 
Kas: I tak wyglądasz od niej dużo ładniej. 
Wywróciłam oczami, miałam minę jak obrażona księżniczka. 
Do sali weszły Violetta, Rozalia i Irys, chórem zapytały. 
- Widziałaś Amber? 
Moja mina dała im odpowiedź. 
Roz: Widziała...
Ir: Ale i tak wyglądasz od niej dużo ładniej!
Vio: Zdecydowanie! - miała zieloną sukienkę i szpilki z odkrytymi palcami pod kolor. 
Kas: Widzisz mówiłem! - przyznaj najwyraźniej z Siebie zadowolony. Nie mogłam się nie uśmiechnąć, chwyciłam kawałek sukienki Violetty. 
Su: Ładnie wyglądasz. 
Vio: Och, dziękuje. 
Na sale weszło sporo osób, w tym Armin, Alexy, Lysander, Kentin, wszyscy zatrzymali się przede mną. HFUIFH? I jak mam się teraz gniewać? Bal był przełożony ze względu na mnie. Pokręciłam głową, sięgnęłam do torebki, założyłam maskę złapałam Rozalie i Violette za ręce i prowadziłam na parkiet ruszyła za nami Irys z Alexym, zaczęłam tańczyć, chłopcy przyglądali mi się spod ściany zdziwieni, ale się uśmiechali. Wszyscy założyli maski.  Z każdym trochę potańczyłam, najwięcej z Kastielem, choć ciężko było go nakłonić do tańca. Po tańcu z Kentinem poszłam się napić, ruszył za mną Kastiel, zdjęłam maskę i płożyłam ją na stoliku, po czym nalazłam Sobie ponczu. Armin stał dwa metry ode mnie, Irys tańczyła przy Rozalii i Lysandrze. Spojrzałam wyczekująco na czarnowłosego, on westchnął i podszedł do Irys by z nią zatańczyć, uśmiechnęłam się szeroko. 
Su: Pójdę się przewietrzyć. 
Kas: A ja coś pojem. - rozglądał się po stoliku, cmoknęłam go w pliczek i wyszłam na dwór, gdzie zobaczyłam jakąś całującą się parę i Nataniela.
Su: Hej? 
Nat: Cześć. 
Su: Unikasz mnie czy jak?
Nat: Czy jak. 
Su: O co chodzi? 
Nat: Melania..
Su: Oj no weź! Idź na sale i spróbuj się do niej przekonać! Nie bądź dzieckiem!
Wytrzeszczył na mnie oczy, ale to co powiedziałam zadziałało podniósł się i spojrzał na drzwi od sali.
Nat: No dobra.. A... I przepraszam za to z Amber. 
Su: Pfff, głupku! To nie twoje wina. - uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu. - No... Chyba, że to sabotowałeś. - spojrzałam na niego podejrzliwie po czym oboje się zaśmialismy.
Nat: Okej, ide na tą sale. 
Su: Narazie! Czekam na taniec z Tobą! 
Nat: Masz go jak w banku! - krzyknął otwierając drzwi. 
Ledwo mrugnęłam a drzwi za mną się otworzyły, ze szkoły wyszedł Bryan.
Su: Opuściłeś posterunek?
Bry: No... Musiałem do kibelka. - powiedział trochę zażenowany. 
Zaśmiałam się.
Bry: Wiesz... 
Świetnie, zaczyna się.
Su: Bryan... 
Bry: Przyjechałem tu dla Ciebie, a Ty mi odwalasz numery i masz chłopaka. - powiedział na jednym wydechu, a ja westchnęłam zrezygnowana. 
Su: Bryan, ja Cię lubię z resztą wiesz, ale chyba nigdy nie dałam Ci zadnej nadziei, a jego kocham. 
Bry: Spoko, rozumiem. - złapał mnie za rękę. Ta? To ma być to Twoje rozumiem? wyrwałam mu dłoń, może trochę zbyt gwałtownie. - Wracam na stanowisko. - uśmiechnął się smutno. 
Su: Wracaj. - obdarzyłam go tym samym uśmiechem. 
Może jeszcze minutkę posiedziałam upajając się świeżym powietrzem, po czym weszłam na '' przeklętą '' sale gimnastyczną... Zamarłam. 


mam dla was sukienki Irys, Rozalii, Melanii ii Violetty, z opisów powinnyście wiedzieć która jest czyja. 



4 komentarze:

  1. W takim momencie?! ;-;
    No ale cóż, warto było czekać, jak zwykle meega <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie nie było warto. xD dzisiaj spróbuje napisać dwie, bo jedną mam już napisaną, a nad drugą muszę pomyśleć, bo mam pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. 1. Thx za info :)
    2. Gdyby nie to, że jest następna część (zaraz zacznę czytać) miałabym ochotę pourywać nogi za przerwanie w takim momencie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach... w końcu dorwałam komputer na dłużej i mogę przeczytać *-*
    G-E-N-I-A-L-N-E :P

    OdpowiedzUsuń