czwartek, 26 września 2013

Rozdział I - Rozdarta.

Właśnie wychodziłam ze szkoły gdy usłyszałam znajomy głos...

 - Hej Su! 
Odwróciłam głowę ale szłam dalej i BAM! Wpadłam na słup. Siedziałam na ziemi i masowałam głowę, ktoś pomógł mi wstać, będąc już na nogach ktoś trzymał mnie za ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przyglądających mi się z oddali Lysanda i Kastiela, nie widziałam dokładnie wyrazu ich twarzy,ale nie wyglądali na zadowolonych. 
- Ekhem.. Su ? 
Su: Och.. ( To Nataniel )
Nat: Wszystko w porządku ? Dziewczyno patrz pod nogi! 
Su:Tak w porządku... Eh, szło mi całkiem nieźle płóki ktoś mnie nie zawołał!
Nat:  Więc to moja wina tak?
Su: Ehh.. Nie. Dobra, wołałeś mnie, co chciałeś?
Nat: Ach.. ( Nagle zrobił się cały czerwony. Nie opowiedział mi od razu więc zaczęłam )
Su: Nat...
Nat: chcialemcieocosspytac 
Su: Co proszę? ( Ojej... Jest jeszcze bardziej czerwony... ) Możesz powtórzyć ? 
Nat: T-tak. Więc... Chciałem cię spytać, czy masz może dzisiaj trochę czasu? 
Su: Ee... No mam dziś czas. ( Człowieku do czego pijejesz?! )
Westchnął i kontynuował, a czerwień na jego policzkach chyba trochę zelżała. 
Nat:  Chciałabyś.. No wiesz. Przejść się ze mną do parku czy coś ? 
Su: Och.. 
Wyglądał jak pomidor! Czekał na odpowiedź.
Su: No pewnie! Czemu nie, ale pierw muszę wrócić do domu, bo mam parę rzeczy do zrobienia. 
Nat: 17 Ci pasuje? 
Su: Chyba tak.
Nat: Ok przyjdę po Ciebie o 17! Muszę iść jeszcze coś zrobić! 
Poszedł w stronę szkoły, najwyraźniej mu ulżyło był bardzo zadowolony. Jest 14, Nataniel będzie za 3 godziny idę do domu. 
- Hej Su!
Tym razem stanęłam i dopiero się odwróciłam Rozalia biegła w moją stronę. 
Cześć. - Uśmiechnęłam się do niej. 
Roz: - Hej. Idziesz do domu?
Su: Tak, a Ty?
Roz: Idę się spotkac z Leo, przejdziemy się razem? Od sklepu masz niedaleko prawda? 
Su: Tak, spoko. 
Szłyśmy o rozmawiałyśmy o sprawdzianie który czekał nas we wtorek z biologii... Musze się do niego pouczyć przez weekend. Doszłyśmy do sklepów. 
Roz: Ok wchodzę! Do zobaczenia w poniedziałek! 
Su Do zobaczenia.
10 minut poźniej byłam przed domem, weszłam do środka. Mama i tata stali w przedpokoju ubrani.
Mama: O hej skarbie, zostawiłam Ci kartkę, myślałam, że wyjziemy zanim wrócisz. Jedziemy do dziadków, wracamy jutro.Podgrzej Sobie obiad w mikrofali, ledwo co wystygł.
Su: O, okej. Pozdrówcie ich ode mnie. 
Tata: Jasne. Bądź grzeczna. 
Su: Zawsze jestem.
Mama/tata: Pa skarbie!
Su: Papa!
Dobra pierw pójdę do Siebie... Weszłam na górę i się rozpakowałam. 14.30... Może odrobię lekcje. Zajęłam się opowiadaniem z polskiego, uzupełniłam ćwiczenia z geografii, zrobiłam równania z chemii, została mi historia, kiedy zaburczało mi w brzuchu. Spojrzałam za zegarek! Jejku już 15.30... Zeszłam do kuchni wziełam talerz i włożyłam do mikrofalówki okej za 4 minuty jedzenie będzie gotowe. Podskoczyłam bo ktoś zapłukał do drzwi. Nataniel już przyszedł? Spojrzałam na zegarek wskazywał 15.32. Podeszłam do drzwi otworzyłam i ujrzałam Kastiela. 
Kas : No cześć mała. 
Su: Co Ty tutaj robisz? 
Kas: Stoję. Może zaprosiłabyś mnie do środka? 
Musiałam mieć głupią minę, bo ledwo powstrzymywał się od śmiechu. 
Su: A, tak. Wejdź. 
Kas: Dziękuje. 
Su: Co?
Kas: Co co? 
Su: Podziękowałeś? Wszystko w porządku ?
Prysnął śmiechem. 
Kas: Nie jestem pewien.
Su: Okej...
Zrzucił z Siebie kurtkę i położył na szafce. Bez słowa powiesiłam ją na wieszku. Odwróciłam się, w przedpokoju go nie było. Weszłam do kuchni. Rozciągał się, kiedy chciałam przejść do mikrofalówki obiął mnie ramieniem, poczułam, że się rumienie.
Kas: Co mi robisz do jedzenia ?
Su: Tobie? Ach... Więc temu zawdzięczam tą wizytę, chciałeś się najeść.
Zaśmiał się.
Kas: Byłem w pobliżu i postanowiłem wpaść.
BRZDĘK!
K: Jedzenie gotowe!
S: Co za radość. - uśmiechnełam sie zgryźliwie. 
Wyjęłam ziemniaki i kotlety z mikrofali i nałożyłam Sobie surówki, chciałam dać coś Kastielowi, ale nie miałam co. Usiadłam przy stole, a Kastiel wstał wziął Sobie widelec nałożył Sobie trochę ziemniaków i włożył do ust.
Su: Problem się rozwiązał - powiedziałam do Siebie, Kastiel to usłyszał.
Kas: Co mówisz?
Su: A nic...
Wziął jednego kotleta.
Su: Hej! Może dasz mi coś zjeść?
Mój towarzysz wyszczerzył oczy, ale nie mogł się wysłowić, bo miał pełną buzię. W końcu przełknął
Kas: Przecież masz jeszcze jednego nie przesadzaj!
Su: Jesteś niemożliwy...
Uśmiechnął się drwiąco.
Kas: Chociaz, jedz, może cos Ci pójdzie w biust.
Su: Zmień płytę! Ja jestem zadowolona!
Kas: Z czego?
Su: Z mojego biustu... - chyba się czerwienie.
Kas: Z czego?
Su: Jesteś straszny.
Kas. Straszny, niemożliwy, chcesz powiedzieć jaki jeszcze jestem? 
Su: Nie. - wytknęłam mu język, a on się uśmiechnął i postanowił zmienić temat.
Kas: Dobry obiad. - Teraz jadł surówkę.
Su: Moja mama robiła.
Kas: Mogłem się spodziewać, przecież pewnie nawet kanapki nie umiesz zrobić - uśmiechnął się szelmowsko. 
Su: Mogę Ci przyrządzić kanapkę i sam ocenisz. 
Kas: Dasz radę?
Su: Postaram się.
Oboję zaczęliśmy się śmiać. Dokucza mi, ale w jego towarzystwie czuje się, taka rozluźniona, czy on mi się podoba?
Kas: Będziesz tak stać przy tej lodówce?
Zamyśliłam się, od razu otworzyłam lodówkę , wyjęłam masło, więdlinę i pomidory.
Kas: Pfff..
Zignorowałam go.
Su: Są jeszcze kotlety odgrzać Ci?
Kas: Ta, dzięki.
Rozmawialiśmy ja zjadłam obiad on kanapki i kotlety, poszłam się ogarnąć do łazienki i przebrać w białe szorty, i czerwoną koszuklę. Poszłam do pokoju Kastiel leżał na moim łóżku.
Kas: Ale się najadłem.
Su: Idziesz spać?
Kas: A idziesz ze mną?
NO I ZNÓW SIĘ CZERWIENIE!
Usiadł złapał mnie za rękę i usiadłam mu na kolanach. Po chwili znów się położył, położyłam się obok niego, też byłam najedzona i musiałam odpocząć, przechylił głowę w moją stronę, a ja delikatnie w niego, czubek mojej głowy dotykał jego policzka. Usnęłam.
Gdy się przebudziłam byłam wtulona w tors Kastiela, podniosłam się jak poparzona. O MÓJ BOŻE! Zeszłam na dół. Był 16.55. Chyba obudzę Kastiela.
  • ding dong *
O JEJKU! Nataniel zapomniałam o nim. Czułam się strasznie głupio. Poszłam otworzyć drzwi.
Nat: Hej Su. Trochę się potargałaś. 
Su: Och, tak, ja usnęłam po jedzeniu.
Nat: Rozumiem, no jestem 5 minut wcześniej, Poczekam jak się uczeszesz.
Usłyszałam kroki na schodach... O nie.
Kas: Co on tu robi!?
Nat: A Co Ty tu robisz?!
N i K: SU?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz