czwartek, 26 września 2013

Rozdział IV - w pogoni.

Lysander podniósł swój notes i wsadził do kieszeni, przyglądał mi się i czekał, aż się uspokoje. Byłam wzburzona! Jak Kastiel mógł się tak do mnie odzywać?! Jeszcze 10 wcześniej tak chciałam z nim porozmawiać, a teraz pragnęłam jedynie zadać mu ból... W okolicy twarzy, ewentualnie poniżej pasa... Ale jedyny ból, jaki wyszedł z tej wymiany zdań, to ten który czułam ja... W moim sercu. Siedziałam tak dłuższą chwilę i chyba dochodziłam do Siebie, spojrzałam na Lysandra, przyglądał mi się. Jedną dłonią trzymał mnie za ramię, a drugą trzymał na moim kolanie. 
Lys: Lepiej Ci?
Su: Chy-chyba tak. 
Uśmiechnął się, ale tylko na moment.
Lys: Czy... To co powiedziałaś Kastielowi. Czy Ty... Mówiłas poważnie? 
Su: Nie, chyba. Nie wiem... Nie. Ale teraz jestem na niego wściekła.
Lys: ( Patrzył na mnie, widziałam, że jest smutny, ale nie wiedziałam czemu, po chwili westchnął ciężko i odezwał się. ) - Wiesz... Myślę, że on też nie mówił tego poważnie. 
Su: TO DLACZEGO TO POWIEDZIAŁ!?
Lys: A dlaczego Ty powiedziałaś co powiedziałaś? 
Su: Bo... Bo byłam wściekła! 
Lys: No widzisz. On też był wściekły.
Su: Ale dlaczego?! DLACZEGO?! Wściekł się bo weszłam na salę gimnastyczną. 
Lys: Może myślał...
Su: Co myślał? 
Lys: ...
Su: HALO?! Zapomniałeś co chciałeś powiedzieć?
Tutaj na mnie spojrzał i oboje się zaśmialiśmy.
Lys: No nie wiem, że podsłuchiwałaś.
Su: Nie. Słyszałam tylko jak powiedziałeś...
Lys: ??? 
Su: O czym rozmawialiście?
Lys: Nie powinno Cię to interesować. 
Poczułam się dotknięta. Rozzłościłam się.
Su: WIESZ CO?!...
Lys: No co? Sucrette, wiem, że jesteś zła. Ale przyznaj, czy jakbym zobaczył, że rozmawiasz z Rozalią, czy z Violettą... Spytałbym o czym rozmawiałyście?
Nie myśl, że jesteś taki sprytny koleszko! 
Su: Ehh... To nie to samo. Na pewno spytałbyś się o co chodziło, gdybyś zobaczył jak kłócę się z Rozalią. I pewnie wiesz, że Kastiel i ja się po...
Lys: Wiem... No dobra, rozumiem Cię. Ale... Nie mogę Ci powiedzieć, okej? 
O NIE! Tak łatwo nie odpuszcze. Ale kiedy zamierzałam się odezwać zabrzęczał dzwonek! 
Lys: NO! Matematyka czeka! 
Udał się pośpiesznie do szkoły. 
- Uratował Cię dzwonek - powiedziałam sama do Siebie.
Weszłam do klasy, gdy p. Milich odczytywał listę obecności, nie zauważył mojego wejścia więc usiadłam w pierwsze wolnej ławce unikając jakichkolwiek spojrzeń.
pr. M : Sucrette?
Su: Jestem.
I na tym kończy się moja praca na dzisiejszych zajęciach. Siedziałam patrząc na tablicę, ale nie słuchałam... Dlaczego moje życie jest tak bardzo skomplikowane? Rozmyślałam przez jakiś czas, gdy zauważyłam, że wszystkie oczy zwórcone są w moją stronę, odwóciłam, żeby zobaczyć czy ktoś za mną stoi, Rozalia zachichotała, przetarłam twarz dłońmi żeby upewnić się, że nic na niej nie mam.
Su: O co chodzi? 
pr. M: Prosiłem... Żebyś podała mi definicje cosinusa... 
Su: Stosunek... 
pr. M: Cosinusem... 
Westchnęłam i kontunuowałam.
S: Cosinusem kąta ostrego alfa w trójkącie prostoskątnym nazywamy stosunek przyprostokątnej leżącej przy kącie alfa, do przeciwprostokątnej tego trójkąta.
pr. M: Dobrze, a teraz uważaj. 
Przepisywałam wszystko na ślepo z tablicy. W końcu zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy na końcu całą przerwe przesiedziałam wpatrując się w rysę na ścianie, która wydała mi się bardzo ciekawa. Dzwonek... Teraz fizyka. 
Usiadłam z Iris. Pani Karmen zadała nam jakieś zadania w parach, przez jakiś czas rozwiązywałyśmy je w ciszy, a potem Iris wypaliła. 
Ir: Su... Powiedz mi, wszystko w porządku? 
Su: Tak... Dlaczego miałaby być nie w porządku? 
Ir: No wiesz... Ta akcja na matematyce.
Su: Przecież odpowiedziałam.
Ir: Och.. No tak, ale byłaś jakaś dziwna.
Su: Każdemu może zdarzyć się wyłączyć podczas lekcji. 
Ir: No tak... A teraz na korytarzu. Siedziałaś sama i wiesz. 
Su: Jestem zmęczona. 
Ir: Okej... 
Zajęłyśmy się zadaniami, rzwiązałyśmy kolejne 2 kiedy Iris znów postanowiła się odezwać. 
Ir: Co jest między Tobą, a Kastielem?
Ożywiłam się.
Su: A co ma być? Skąd to pytanie?
Ir: No, bo tak na Ciebie patrzy. 
Odwróciłam się, w środkowym rzędzie dwie ławki od mojej siedział Kastiel z Lysandrem, nie odzywali się do Siebie, gdy tam zerknęłam Kastiel wbił wzrokw Swoją kartkę z zadaniami.
Su: Coś jeszcze? 
Ir: No też był dziwny, na matematyce. 
Su: Posprzeczaliśmy się.
Ir: Och.. 
Su: Uwielbiam Cię Irys, ale nie mam ochoty o tym mówić.
Ir: Rozumiem, nie nalegam. 
Dzisiaj mieliśmy tylko 4 lekcje, po fizyce została nam tylko geografia. Po tym jak Iris stwierdziła, że też był dziwny postanowiłam , że z nim porozmawiam teraz długa przerwa napewno go znajdę. Udał się w stonę wyjścia ruszyłam za nim, nie usiadł na ławce na dziedzińcu, nie skręcił w klub ogrodników, nie wszedł na salę gimnastyczną... O nie! Zrywa się z lekcji! Ale ja.. Wyszłam na dziedziniec, muszę iść za nim, zaczęłam biec... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz