Su: Kogo?
Spojrzał na mnie jakby się nad czymś zastanawiał.
Mich: No dobra. - Podszedł i wziął mnie na rece. - Idziemy na dół.
Su: Okeej?
Zeszliśmy po schodach, Michel postawił mnie na podłodze w salonie.
Mich: Poczekaj.
Nie mam wyboru, nie będę teraz kicać na górę...
Michel wszedł do kuchni i powiedział chodź , przez drzwi do salonu przeszła kasztanowowłosa dziewczyna w czerwonej bluzie Michela, jasnych rurkach i czarnych tenisówkach.
Mich: Chciałem was Sobie oficjalnie przedstawić.
Co Ty koleś jaja Sobie robisz?
Mich: A więc Su poznaj...
Su: Rachel... - Dokończyłam za niego.
Rach: O więc wiesz...
Su: Tak wiem, kim jesteś. Rachel - dziewczyna która dała dupy mojemu bratu na imprezie, a no i na dodatek złodziejka bluz. A ja jestem Su. Dziewczyna której nie raczyłaś się nawet przedstawić ostatnim razem. - Przeniosłam spojrzenie pełne niechęci na Michela, tym samym zmieniając je na znudzone. - Chciałeś mi przedstawić te wywłoke?
Mich: Sucrette! - Ups, rozzłościłam go.
Su: No co?! Nie jest wywłoką? Nie grzmociłeś się z nią po pijaku? Po co tu przylazła?
Panna piękna, wyglądała na spłoszoną i dobrze, wypierdalaj mi z domu!
Mich: Chciałem Ci ją przedstawić, ponieważ jest teraz moją dziewczyną. I chciałem was poprostu zapoznać.
Zbrobiło mi się trochę głupio. Ale postanowiłam zachować się jak każda dojrzała kobieta! - Nie przyznać się do winy.
Su: To gratuluje. Ciekawe ile to potrwa.
Mich: A teraz o co Ci chodzi?
Su: Jak to o co? Dała Tobie na imprezie, da innemu.
Rach: Nie pozwalaj Sobie mała!
Su: Milcz jak do mnie mówisz! - ( Cytat z innego opowiadania ) Rachel zrobiła minę, jakby dostała w twarz.
Mich: Rachel, idź już. Do zobaczenia jutro.
Wyszła bez słowa.
Mich: Co Ty odwalasz?!
Su: Długo ją znasz? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
Mich: No... - Był lekko zakłopotany. - Poznaliśmy się na imprezie.
Su: Co?
Mich: Znajomy ją przyprowadził, jego siostra.
Su: Możesz się na mnie zdenerwować... Ale jak to wygląda? Poznajesz dziewczyne na imprezie, potem się z nią ten tego, a po ok tygodniu mówisz, ze z nią chodzisz. Jak... Jak to się stało?
Mich: No nie wiem.. Wpadliśmy na Siebie wczoraj, okazało się, ze dobrze nam się rozmawia i tak jakoś wyszło.
Su: Żebyś się nie zdziwił, jak wiesz..
Mich: No dobra już dobra! Daj jej szanse. Jest w porządku. - Spojrzałam na niego niepewnie. - Proszę.
Su: No okej.
Mich: I jak jutro tu przyjdzie.. BO PRZYJDZIE na obiad, chce żebyś ją przeprosiła.
Su: yh, dobra - warknęłam.
Zaniósł mnie na górę, podmyłam się , ubrałam i poszłam spać, natępnego dnia wstałam o 9. Tego dnia mieli opatrzyć mi nogę. Po śniadaniu i ogarnięciu się Michel wsadził mnie do samochodu, po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Tym razem badał mnie inny doktor. Dr. Marshall. Zrobił mi prześwietlenie i wyszedł, po 5 minutach był spowrotem.
Dr.Marsh: No więc muszę przyznać, ze na zdjęciu wszystko wygląda ładnie. Spróbuj stanąć na obu nogach. - Tak zrobiłam, na początku się zachwiałam, zapomniałam jak to jest, ale zaraz złapałam równowagę. - I jak?
Su: W porządku. - Zrobiłam dwa kroki do przodu. - Nic nie boli.
Dr.Marsh: To dzisiaj nie nadwyrężaj kostki, możesz chodzić, ale bez szaleństw.
Su: Dobrze, dziękuje.
Pożegnaliśmy się z doktorem i o własnych siłach doszłam do auta.
Mich: Rachel będzie o 14...
Su: Okej...
Mich: Zaprosisz Kastiela?
Su: I tak przyjdzie zaraz po szkole.
Mich: Czyli?
Su: Też koło 14.
Mich: Suśka. - Spojrzałam na niego pytająco. - Co Ty na to jak powiem Rachel, ze tak się zachowywałaś, bo miałaś stan napięcia przedmiesiączkowego?
Zaczęłam się śmiać.
Su: No cóż haha, myślę, że zrozumie.
Mich: Bo miesiączkujesz tak?
Su: Nie wiesz, mam przedwczesną menopauze. - Wywróciłam oczami.
Mich: Nie o to mi chodzi.
Patrzyłam na niego jak kretynka, aż w końcu zrozumiałam.
Su: Myślisz, że jestem w ciąży?!
MIch: No nie wiem, tak pytam... - Był spokojny, ale gdyby sie okazało, że jestem w ciąży, albo gdybym powiedziała i współżyciu z Kastielem, udusiłby go.
Su: Ee.. Jestem z Kastielem od dwóch dni.. Miałam coś z kostką, żołądkiem i wątrobą. Może mam Ci przedstawic to w inny sposób? Ok, jestem dziewicą!
Mich: Dobra czaje!
Westchnęłam głośno i ukryłam twarz w dłoniach nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać.
Po przyjeździe do domu weszłam na górę, założyć legginsy, beżową bokserkę i tenisówki w tym kolorze, a włosy spiełam w koka. O 13.30 zadzwonił dzwonek, zeszłam na dół i zobaczyłam Rachel w objęciach Mika, miałaś być o 14. Nie znasz się na zegarku? Postanowiłam, że zejdę chwilę później i posprzątałam w pokoju, w rezultacie zeszłam 10 minut później. Rachel na mój widok uśmiechnęła się blado.
Rach: Hej..
Su: Hej.. - Mike patrzył na mie jakby na coś czekał, a tak... -Słuchaj, chciałam Cie przeprosić za wczoraj, byłam nie w humorze..
Rach: W porządku. - Teraz uśmiiechnęła się trochę pewniej.
Spojrzałam za nią, a ziemniaki się gotowały, a w piekarniku widziałam kurczaka. Mmm..
Siedziałam z nimi 15 minut, gdy zadzwonił kolejny dzwonek, uradowana podbiegłam do drzwi i je otworzyłam, Kastiel był zdziwiony,że mnie w nich zobaczył, spojrzał na moją nogę, gdzie nie było śladu po banażu, wszedł do środka, wziął mnie na ręcę i pocałował.
Kas: Co z nogą?
Su: Ponoć wszystko w porządku, dziś mam jej nie nadwyrężać, - opuścił mnie, a w drzwiach do przed pokoju stał Mike.
Mich: Hej.
Kas: Cześć.
Su: My idziemy na górę, za 10 minut jesteśmy spowrotem.
Weszliśmy na górę, Kastiel położył się u mnie na łóżku, a ja zajęłam miejsce obok niego.
Kas: Kto to był? Ta dziewczyna w kuchni.
Nie widziałam jej, może wzrost Kastiela i miejsce w którym stał pozwoliły mu zobaczyć Rachel.
Su: Dziewczyna Michela, Rachel.
Kas: Jakaś taka dziwnie znajoma.
Su: Była na imprezie, tam się poznali.
Kas: Niezła jest.
Poczułam złośc i odsunęłam się od Kastiela, ten położył mi dłoń na nodze.
Su: Zjeżdzaj!
Kas: No weź. Suuusia! - Zbliżył do mnie, ale go odepchnęłam.
Su: Wiem, że jest ładna! Nie musi mi tego mówić własny chłopak.
Kas: Ale chyba musi Ci powiedzieć, ze Ty jesteś najładniejsza i że nie obchodzą go inne.
Spojrzałam na niego łagodnie. Ehh... Nie wiedziałam, czy kiedyś będę potrafiła mu się oprzeć, jak będzie taki uroczy.
Su: Serio?
Kas: Serio. No, ale cycki napewno ma większe.
Su: Kretyn! - Zrzuciłam go z łóżka, ten pociągnął mnie za Sobą, siedziałam mu na kolanach.
Rozmawialiśmy trochę, opowiedziałam mu o wczorajszej wizycie szatynki, a on śmiał się z mojego nieuzasadnionego chamstwa zeszliśmy na dół gdzie wszystko było gotowe, rozmawialiśmy i jedliśmy Rachel okazała się całkiem miła, czasem za miła, może starała się udawać idealną, żeby się przypodobać? Mike polał szampana. Gdy nastała chwila ciszy Michel powiedził:
Mich: No siostra... Będę za Tobą tęsknił.
Su: Jak to? - Spytałam głupio.
Mich: No rodzice jutro wracają.
Powinnam się ucieszyć na te wiadomość prawda? Ale było wręcz przeciwnie. Przyzwyczaiłam się do mieszkania z Mikem, tak właściwie to całkowicie mi odpowiadało, poczułam, że do oczu napływają mi łzy. Nie widziałam go 3 lata, miałam go tydzień, a teraz znów wyjeżdża na bliżej nieogreślony czas.
Nie chciałam płakać, wzięłam kieliszek szampana i wyzerowałam, wszyscy już zjedli wtuliłam się w Kastiela szukając otuchy w jego ramionach, Rachel zaproponowała, że pozmywa, taa, na bank chce się przypodobać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz