No tak, sypialnia rodziców była zamknięta, więc ruszyłam do pokoju gościnnego. Michel stał przed lustrem układając Sbie włosy na żel, miał na Sobie czarną koszulę i ciemne slimy do tego czarne najacze. Ale nie to przyciągnęło moją uwagę, na łóżku porozsypywane były płatki róż, na szafkach stały zapachowe świeczki, okna były zasłoniete. Bryan zaczął się śmiać.
Su: Co to ma być?!
Mich: Przytulny kącik dla par.
Su: Aha... - Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
Mich: Ale Ty! - Wskazał nagle na mnie palcem. - Trzymaj się z tego miejsca z daleka!
Su: Pff... I tak pewnie będziesz pilnował go dla Siebie kasanowo. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
Bry: Hahaha! No ile dziewczyn masz zamiar tu spowadzić? Starczy Ci róż żeby po każdej sypeć nowe płatki na łóżko?
Zaśmiałam się.
Su: Pilnuj braciszku Swojego terytorium, bo przyjdzie Rozalia z chłopakiem.
Bry: Żartujesz? Zamknie tu chyba, że sam będzie chciał wejść!
Zaczeliśmy się śmiać.
Mich: Ha ha ha! HA! Bardzo śmieszne! Wszystko gotowe!?
Su: Tak, a Twoja fryzura już gotowa?
Mich: Jeszcze nie.
Usłyszałam melodie telefonu i po chwili uświadomiłam Sobie, ze to mój telefon wbiegłam na góre, to Rozalia.
Su : Halo ?
Roz: Hej Su! Wybieram się z Irys i Violettą na zakupy przed imprezą, idziesz też?
Su: Och.. Nie ma takiej potrzeby znajde coś u Siebie w szafie.
Roz: No jak chcesz, do zobaczenia.
Spojrzałam na zegarek, była 16.15 co ja będę robić przez 4 godziny?! No dobra. Posprzątam.
Zeszłam na dół do kuchni, przechodząc przez salon zobaczyłam, ze Mike i Bryan siedza na sofie na balkonie. Stałam i wpatrywałam się w pomieszczenie... I tak do jutra będzie tu syf jak nigdy. No, ale przynajmniej mam jakieś zajęcie. Wyjęłam z szafki spray do kurzu i ścierke, zaczęłam wszystko wycierać i układać wszystko ładnie w szafkach o przezroczystych szybach, gdy skończyłam, weszłam zrobić to samo w salonie, chłopcy wpatrywali się we mnie z balkonu.
Mich: Niezła z Ciebie kura domowa Susiu.
Su: Robie to, bo nie mam nic innego do roboty!
Potem weszłam do pokoju gościnnego, ale tam był błysk, weszłam do pokojou rodziców, tam był trochę do sporzatnia, i znów kurze, układanie. Ich łazienka, posprzątałam w szafce, posortowałam i wstawiłam pranie, umyłam wanne i zlew, wyszłam poszłam do mnie do pokoju, kurze, układanie na szafkach, ubrania przy okazji znalzałam małą czarną na ramiączka dobrze przylegającą do ciała, do tego dzisiejszy kapelusz, szminka i czarne tenisówki, położyłam wszysko na łóżku i skończyłam składać ubrania, potem czas na moją łazienke, i znów to co u rodziców, byłam zmęczona, ale czekało mnie jeszcze odkurzanie, gdy skończyłam wszędzie odkurzać, postanowiłam pomyć okna, gdy skończyłam było 18.30, a ja byłam zmęczona jak cholera.
Su: Idę do łazienki!
Zatrzasnęłam za Sobą dzrzwi do pokoju i wzięłam ubrania z łóżka i płozyłam na krześle w łazience, nalałam Sobie wody do wanny i olejek do kąpieli, włosy spiełam w kok i weszłam do wanny, nie wiem po jakim czasie wyszłam, wytarłam się i spojrzałam w lustro, makijaż mi troche zelżał, wyglądałam ładnie, rozpuściłam głosy, od wody trochę się powyginały, podłączyłam prostownice i założyłam bielizne, rajtuzy w kolorze cielistym i małą czarną do tego tenisówki, zaczełam prostować włosy, potem ułożyłam grzywke i nałożyłam kapelusz, teraz szminka i gitara, zeszłam na dół. Chłopcy ustawiali alkochol na stole, Mike na mój widok poszedł do przedpokoju i pokazał, że mam iść za nim, otworzył drzwiczki szafy na płaszcze.
Mich: Do środka.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam zjeść chipsa.
Bry: Ślicznie wyglądasz.- Wypalił niespodziewanie.
Su: D-dzięki. - Uśmiechnęłam się nieśmiało. Spojrzałam na mikrofale. 19.30
Te pół godziny minęło nam na rozmowach, Bryan stanął na miejscu Dj'a a ja zajęłam miejsce przy nim, miał jeszcze maszyne do świateł, wyglądało to świetnie. O 20 Mike otworzył grzwi grupce 20 nieznanych mi osób, wymieniali mi Swoje imiona, ale niestety ich nie spamiętałam. Michel zawołał nas o kuchni weszliśmy, a przed wypiciem Mike szepnął mi do ucha.
- Nie zmasakruj się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz