Leżałam na podłodze w domu Kastiela powiginana w różne strony i jęcząc z bólu, może wylądało to zabawnie, lecz mnie nie było do śmiechu. Zobaczyłam czarne buty przed oczami.
Kas: Wygodnie Ci? - Zapytał w jego głosie słychać było wrogość... Co? Dlaczego?! To ja mam prawo być tutaj zła! Normalnie śmiałby się widząc mnie w takim stanie, eh, przyszłam tu z nim poważnie porozmawiać i oczywiście miałam wielkie wejście.
Postanowiłam zachować spokój.
Su: Nie koniecznie. - Prawie się udało. W moim głosi słychać było ból... Zebrałam się z podłogi.
Kas: Czego tu chcesz? Wynoś się!
Zapiekły mnie oczy. Nie Sucrette! Nie płacz! Pamiętaj! SPOKÓJ, ZACHOWAJ SPOKÓJ.
Su: Przyszłam porozmawiać. I nie mam zamiaru się wynosić.
Kas: Po jaką cholere chcesz ze mną rozmawiać?! - Dlaczego on jest taki zły?!
Su: Cóż... Ty nie przyszedłeś ze mną rozmawiać więc wzięłam sprawy w Swoje ręcę.
Kasiel zrobił zdumioną minę.
Kas: A po jaką niby cholere miałbym przyjść z Tobą gadac?
Su: No ponoć miałeś zamiar.
Kas: Pff... Skąd ten pomysł?
Su: Mam swoich informatorów.
Przyjrzał mi się uważnie. Po czym znów przybrał bojowy wyraz twarzy.
Kas: Nawet jeśli miałem, teraz nie mam. I nie obchodzi mnie co Ty masz mi do powiedzenia. Nie będę więcej się powtarzać. Wynoś się!
Nie zdążyłam odpowiedzieć, Kastiel złapał mnie za ramię i zaciągnął do drzwi. Chwycił za klamke, wtedy spojrzałam mu w oczy, pękłam, po policzku spłynęła mi łza.
Su: Kastiel... - szepnęłam błagalnie.
Złagodniał, puścił mnie i poszedł do kuchni. Niepewnym krokiem ruszyłam w jego stonę, siedział zakrywając Sobie twarz dłońmi.
Su: Kastiel?
Kas: Co? - warknął.
Su: Dlaczego... Dlaczego Ty się na mnie złościsz?
Odsłonił twarz i spojrzał na mnie w jego oczach był ból i wściekłość zarazem.
Kas: Dlaczego?! Dlaczego?! A no może dlatego...
Urwał marszcząc się.
Su: No o co chodzi? - spytałam zniecierpliwiona.
Kas: Nie wiem.
Su: CO!? Nie.. Nie wiesz? Co Ty... Ty kretnie, unikasz mnie, wrzeszczysz, wywalasz mnie za drzwi za nic!?
Kas: Zamknij się! Wiem za co, ale..
Su: No mów!
Kas: Nie wiedziałem, że taka jesteś.
Su: Nie rozumiem.
Kas: Pff.. A to nowość.. - Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu, na ten widok w środku poczułam ciepło. Ale zaraz spoważniał, znów był zły. - No jaka?! Zerwałem z Tobą, myślałem, że coś do mnie czujesz.. czułaś! A Ty co? Następneg dnia jakiś koleszka podwozi Cię do szkoły , ze szkoły, po tej akcji w parku, jak Cię na dodatek na rękach nosił może godzine po naszym zerwaniu?! ! A potem co?! Idę na impeze porozmawiać z Tobą, a co widzę?! Bawisz się i flirtujesz z jakimś kolesiem przy konsoli! No dobra, ale robię drugie podejście idę na górę, a tam... - Przełknął głośno ślinę.
Patrzyłam na niego, powrótrzyłam Sobie jeszcze raz ostatnie słowa Idę na górę, a tam...
Widział.., jak ja i Armin.. O mój boże. I teraz prześwit rozmowy z Lysandrem. Właśnie wybiegł z imprezy. Nie wiem gdzie się tak śpieszył o tej porze Wybiegł, bo nas zobaczył. Był zazdrosny... Co!? Kastiel był zazdrosny?! Jeśli czuł do mnie to samo co ja do niego, gdybym zobaczyła go z inną jak on mnie.. Ale stop! Jak on może być zazdrosny? Zerwał ze mną, powiedział, że się mną bawił... I ma dziewczyna. Zezłościłam się.
Su: Idiota! - Spojrzał na mnie zdziwiony. - Ten koleszka to mój brat! DJ na imprezie? Jego kolega! I nie flirtowałam tylko dobrze się bawiłam! Chyba mam do tego prawo?! A... - Nie przerywaj Su wytrwaj do końca! - A z Arminem pocałowałam się i nie wiem kiedy tam byłeś, ale nasz pocałunek trwał dosłownie kilka sekund! I od niego odskoczyłam, byłam podpita! Każdemu się może zdażyć! Ale od niego odskoczyłam, bo wiedziałam, że nie jego kocham!
I znów zdumione spojrzenie. Ostatnie 6 słów było zbędnych. Postanowiłam go zignorować.
Su: Z resztą gówno Cię to obchodzi! Idź Sobie to Rebecci! Przecież już się mną trochę pobawiłeś i Ci starczy!
Patrzył na mnie spokojnie. A ja uświadomiłam Sobie, że w ten sposób pokazałam mu, że też jestem zazdrosna i gdybym to nie jego kochała, nie byłby mnie tu. Ech, jestem idiotką. Nagle Kastiel odezwał się łagodnie.
Kas: Twój brat? ... Dobra zabawa? ... Odskoczyłaś? ... Nie jego kochasz? ... - Z każdym kolejnym pytaniem był coraz bliżej mnie. W końcu złapał mnie za rękę i choć pranęłam jak niczego innego trzymać go teraz w ramionach, wyrwałam mu się.
Su: Tak. - Powiedziałam beznamiętnie. A on patrzył na mnie ze smutkiem.
Kas: Może czas na trzecie podejście... - Powiedział jakby sam do Siebie. O tak! To po co tu przyszłam. Usiadłam na krześle, Kastiel dosunął krzesło usiadł na przeciwko mnie, nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Wyprostowałam się i spojrzałam na niego wyczekująco. - Rebecca. Widzisz, jestem z nią od jakiegoś czasu, a ona wyjechała i nie zdążyłem z nią zerwać.
Su: I... ? Przecież wyjechała.
Kas: Ale formalnie wciąż z nią jestem.
Kim jesteś i co zrobiłeś z Kastielem?
Su: Przejmujesz się tym?
Kas: Przez Lysandra, nie wiem jak to zrobił, ale czułem się winny, on też coś do Ciebe czuje, znaczy jak on to ujmuje Jest do Ciebie przywiązany
Dlaczego nie zerwiesz z nią sms'em? Zamierzasz nie mieć dziewczyny do końca życia, bo gdzieś tam jest Rebecca? . Zastanawiałam się które z tych pytań zadać kiedy Kastiel kontynuował.
Kas: Chciałem zerwać z nią sms'em, ale nie miałem jak. Nie mam jej numeru.
Więc zostało mi jedno pytanie.
Su: Więc zamierzasz nie mieć dziewczyny bo ona gdzieś tam jest?! Przecież ona mogła znaleźć już Sobie kogoś nowego.. - Kastiel zignorował mnie i mówił dalej.
Kas: Kiedy tydzień temu do mnie napisała. - Czyli zamim my... - Że przyjedzie i że tęskni. I znów może to wina Lysandra, ale czułem się winny, miałbym z nią teraz zerwać przez sms?
Westchęłam.
Su: Ona... Tu przyjedzie? - Przytaknął. - Kiedy?
Kastiel: Jutro. Ona... Przyjdzie po mnie, wiesz... Po szkole.
Łzy znów napłynęły mi do czu. Mam patrzeć jak jakaś dziewczyna rzuca się Kastielowi w ramiona? Jak się... całują? Po policzkach spłynęły mi łzy.
Kas: A tego samego dnia... Zamierzam z nią zerwać.
Wstrząsnęło mną, byłam zszokowana i szczęśliwa, spojrzałam na niego on też mi się przypatrywał, nagle wstaliśmy , złapał mnie ze rękę, tym razem się nie opierałam, drugą dłoń położyłam mu na policzku . Zaczęłam go całować
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz